To nie jest osoba, która pozwoli przekraczać swoje granice.
To nie jest osoba, która gasi swoje emocje, żeby uniknąć konfliktu.
To nie jest osoba, która da sobie wmówić, że dumę i zadowolenie z siebie należy stłamsić.
To nie jest osoba, która krytykuje innych, gdyż pamięta, że ci, których obgadujemy i źle oceniamy, to w rzeczywistości nieuznane części nas samych.
To jest osoba, która z pamięci o swoim sercu i duszy, odważy się prędzej czy później sięgnąć po swoją autentyczność.
To jest osoba, która pozwala sobie na słabszy dzień i odpoczywa w cieniu swojego łóżka i w ten sposób się regeneruje.
To jest osoba, która walczy o siebie, gdy siły emocji, choroby, śmierci, krytyki i zdrady próbują ją złamać, pamiętając, że to piękne siły sprzymierzeńców ku mocy.
To jest osoba, która otwiera się na to, czego nie zna.
To jest osoba, która pamięta, że serce bez mocy to za mało.
Artysta nie powinien kraść pomysłów innym artystom
Artysta nie powinien chodzić na kompromisy ze sobą ani ulegać wymogom rynku sztuki
Artysta nie powinien zabijać innych ludzi
Artysta nie powinien się kreować na idola […]
Artysta nie powinien się zakochiwać w innym artyście
Stosunek artysty do ciszy:
Artysta musi rozumieć ciszę
Artysta, żeby zacząć tworzyć, musi zrobić miejsce dla ciszy
Cisza jest niczym wyspa pośród wzburzonego oceanu
Stosunek artysty do samotności:
Artysta musi znaleźć czas na długie okresy samotności
Samotność jest dla artysty bardzo ważna
Z dala od domu, z dala od pracowni, z dala od rodziny, z dala od przyjaciół
Artysta powinien spędzać dużo czasu przy wodospadach
Artysta powinien spędzać dużo czasu w pobliżu wybuchających wulkanów
Artysta powinien spędzać dużo czasu na kontemplacji rwącej rzeki
Artysta powinien spędzać dużo czasu na kontemplacji linii między oceanem a niebem
Artysta powinien spędzać dużo czasu na kontemplacji gwiazd na nocnym niebie”
„Manifest życia artysty” według Mariny Abramović (cytat z książki „Pokonać Mur” Mariny Abramović)
Porażka, odrzucenie, samotność i niskie poczucie własnej wartości to wielcy nauczyciele, którzy boleśnie wskazują na powrót do siebie i zagłębienie się w ciche wyszeptane pytanie do siebie
CZEGO JA CHCĘ, DOKĄD ZMIERZAM, CZEGO I KOGO POTRZEBUJĘ
Być może już czas przestać zadowalać się połowicznymi rozwiązaniami i szukać w ciemno zadowolenia. Być może czas sięgnąć do swojej istoty, żeby zacząć budować w swoim życiu to, co prawdziwie Twoje. Być może to czas zaciekawić się na nowo i eksplorować wszystko bez wybrzydzania. Słuchać delikatnych podszeptów nowego, które chcą Cię przywrócić do Duszy i Jej prawdziwych pragnień.
Bez kompromisów.
Jeśli od dawna wybierasz ludzi i sytuacje i sposoby życia, które Ci nie służą, a sam(a) nie jesteś w stanie ich porzucić, wreszcie one same Cię pożegnają.
Poczuj teraz, jak zostaje w Twoim życiu na dłużej tylko to, co zgodne z Twoją istotą.
„Zrozumiałam, że zmiany zachodzą bez naszej zgody. Tak u roślin, jak i u mnie. Po prostu zachodzą. I wtedy stajemy się inni…
Jest tyle pomysłów, rzeczy, ludzi, dróg do wyboru. Zaczynałam wierzyć, że pasjonujemy się czymś, bo potrzebujemy zawężania naszego postrzegania”
(Meryl Streep w filmie „Adaptacja” z 2002r.)
Gdy brakuje nam pasji i poczucia sensu życia, szukamy Przeznaczenia, które powinniśmy odkryć i sądzimy, że dotychczas nam się to nie udało.
A co jeśli Powołania nie ma? Jeśli nie ma Przeznaczenia przez duże P?
Co jeśli są drogi bliższe sercu albo te bezpieczniejsze dla umysłu, co jeśli jest wiele potencjalności w nas do odkrycia, które wzajemnie się wykluczają i zmuszają nas do wyboru między tym, co da nam więcej przyjemności, światła, miłości a tym, co napina, złości, stresuje, kumuluje nasze zmęczenie…?
Czy czujesz, że droga, którą podążasz, jest dla Ciebie najlepsza? Czy chcesz zmienić tor swojego życia?
Zapraszam na zdalne odczyty Kronik Akaszy, jeśli chcesz pogłębić swoje rozumienie własnych decyzji i to, co możesz więcej, inaczej.
A poniżej fragment jednego z moich ukochanych filmów – „Adaptacja” z 2002 roku – w którym bohaterowie szukają swojej pasji, drogi życiowej i szczęścia. Tęsknią za pasją życia. Jak owady poszukują kwiatów, w których zakochują się na chwilę, zapylają je w miłosnym uścisku, by lecieć dalej i nieświadomie przyczyniać się do rozkwitu życia. Jeśli nie znasz tego filmu, gorąco polecam.
Często spotykam na swojej drodze Klientów z doświadczeniami przemocy fizycznej i psychicznej w dzieciństwie. Bardzo mnie porusza towarzyszenie im w drodze uzdrowienia i pokochania siebie. Uzdrowienia ran, na ile to możliwe na dany moment. Rana upokorzenia jest szczególna.
Spotkałam się kiedyś z poglądem, że głębokich dziecięcych ran nie da się zapomnieć, uzdrowić w pełni. Można jedynie spotykać się z nimi w różnych odsłonach i uczyć się zadbać o siebie w tu i teraz, w kontekście tego, co było. Być może to prawda. Rany te bowiem odnawiają się od czasu do czasu, w różnych odsłonach. Nie znaczy to, że nie warto, jeśli to konieczne, intencjonalnie podejmować akcji w celu ich uzdrowienia. To jest droga, która ma cel na horyzoncie. Być może nigdy się tam nie dojdzie, ale warto patrzeć na ten horyzont i w razie możliwości robić kolejne kroki.
To często są graniczne doświadczenia, z którymi jako dziecko nie byli w stanie sobie poradzić bez wsparcia dorosłych. Latami zmuszeni byli funkcjonować w trójkącie oprawcy, ofiary (rodziców) i ratownika, będąc wrzucanym w jedną z tych ról w związku miłosnym miejscu pracy itp. (i to powtarzanie sytuacji traumatycznej zazwyczaj jest powodem szukania pomocy) …
Są to często osoby, które w dorosłości same nie chcą stosować przemocy. Wychowują dzieci bez przemocy, dobrze funkcjonują zawodowo i budują w swoim odczuciu mniej lub bardziej udane relacje miłosne.
Przez wiele lat mają poczucie wybaczenia swoim rodzicom doznanych krzywd. Sytuację z dzieciństwa uważają za przepracowaną lub niemającą wpływu na nich teraz. Nie potrafią złościć się na swoich rodziców albo w ogóle złościć, a w trudnych momentach przejmuje ich silna złość, której nie potrafią sobie wybaczyć. Często też postrzegają samych/same siebie jako silne i sprawcze osoby dobrze radzące sobie z życiem.
– uczucie wewnętrznego cierpienia, brak sensu życia, brak celu i umiejętności bycia szczęśliwym- bycie bardziej dla innych niż dla siebie, branie odpowiedzialności za emocje innych, odciążanie innych kosztem siebie i/lub kompulsywne uciekanie w towarzyskie sytuacje
– symptomy fizyczne (autoagresywne choroby układu immunologicznego, nowotwory)
– negatywne myśli i odczucia w stosunku do własnego ciała, brak kontaktu ze swoim wnętrzem i potrzebami ciała
– nienawiść do siebie i niska samoocena
– zmęczenie
– ucieczka w pracę i nadmierna ambicja
– ignorowanie własnych potrzeb/niewidzenie ich- poczucie wstydu wokół autentycznych potrzeb i bycia sobą przy innych
– nieświadome wybieranie pracy, która jest przekraczająca, stresująca i zawiera w sobie element relacji z mobbingującym przełożonym, na którego aprobatę „trzeba” zasłużyć- dążenie do bycia ideałem, nienawistne myśli i emocje do samego siebie, gdy się od niego odbiega
– poczucie wewnętrznego rozbicia na wiele subosobowości, w której łatwo dostrzec figury ofiary, oprawcy i ratownika
– samoobwinianie się
– nieumiejętność bycia słabym, proszenia o pomoc i odpoczywania.
Proces zdrowienia z rany upokorzenia
Proces zdrowienia i dostrzegania w sobie rany jest długi (zwłaszcza, gdy w grę wchodzi rana upokorzenia). Kontaktowanie się z wielokrotnie niewyrażonymi emocjami, głównie lękiem, smutkiem, złością i poczuciem osamotnienia jest ważnym początkiem. Kolejnym krokiem jest dostrzeżenie w sobie trzech figur, którymi bywa się wobec siebie i innych – ofiary, oprawcy i ratownika. To długie, poruszające serce wracanie do siebie, a następnie budowanie siebie na nowo. Powrót do wrażliwości i słuchania siebie. Zadbania o siebie.
Najbardziej istotne jest dostrzeżenie samoupokarzania się i budowanie poczucia bycia ważnym dla samego siebie, tak ważnym, jak może nigdy nie było się dla swoich opiekunów z dziecinstwa.
Jako dzieci przeważnie cierpimy nie ze względu na samo cierpienie, ale SAMOTNOŚĆ CIERPIENIA I BRAK WSPARCIA.
Nieprzyjęty wewnętrznie rodzic oprawca, z którym osoby z tą raną (rana upokorzenia) nie potrafią się zidentyfikować, najczęściej nieświadomie upokarzają siebie we własnej przestrzeni mentalnej – dochodzi do powstania subosobowości (silnego krytyka wewnętrznego) lub/i symptomów i chorób, których ofiarą się czują. Krytyk czy choroba stają na miejscu oprawcy.
Trudne dzieciństwo jest trudnym doświadczeniem i powrót do niego nie oznacza słabości ani użalania się nad sobą. Powrót do trudnych momentów może pozwolić nam zobaczyć w sobie cierpienie i to, kim sami dla siebie się staliśmy. Oznacza większą samoświadomość i kojenie wewnętrznego dziecka, które czeka na opiekę i nie chce być dalej upokarzane dietą, perfekcjonizmem i krytykowaniem samego siebie, udawaniem, że nic się nie stało…
Jeśli mogę Cię wesprzeć w tej drodze, zapraszam do kontaktu w sesjach indywidualnych lub udziału w moich cyklicznych ustawieniach systemowych.
Gorąco polecam też książkę „Bądź sobą. Wylecz swoje 5 ran” – Lise Bourbeau.
Każdego dnia zapytaj siebie, co czułego dzisiaj mogę zrobić dla siebie.
Ps.: Poniżej utwór, w którym słowa pięknie zwracają się do naszego wewnętrznego dziecka.