BEZPIECZNY STYL PRZYWIĄZANIA

„Cho­ciaż dla wielu z nas bez­piecz­ny styl przy­wią­za­nia jest fik­cją albo celem zda­ją­cym się pozo­sta­wać poza zasię­giem, zosta­li­śmy stwo­rzeni tak, żeby funk­cjo­no­wać, opie­ra­jąc się wła­śnie na nim. Nawet je­że­li wy­da­je się cał­ko­wi­cie nie­osią­galny, tak na­praw­dę tkwi w każ­dym z nas i tylko czeka, aż go odkry­jemy, przy­wo­łamy, wyćwi­czymy i wyra­zimy. Od czasu do czasu mo­że­my tra­cić do niego do­stęp, ale ni­gdy nie stra­cimy wro­dzo­nego poten­cjału jego wyra­ża­nia. Z cza­sem mo­że­my na­uczyć się rów­nież ucie­le­śniać go bar­dziej natu­ral­nie, tak by w chwi­lach stre­su albo sil­nych emo­cji nie się­gać auto­ma­tycz­nie po myśli, uczu­cia i dzia­ła­nia, które wyni­kają z poza­bez­piecz­nego stylu przy­wią­za­nia i nam nie służą. Im le­piej zazna­ja­miamy się z bez­piecz­nym sty­lem przy­wią­za­nia, tym nasze rela­cje stają się ła­twiej­sze do pod­trzy­ma­nia i bar­dziej satys­fak­cjo­nu­jące – jeste­śmy mniej reak­tywni, bar­dziej recep­tywni, przy­stęp­niej­si oraz zdrow­si, a także bar­dziej praw­do­po­dobne jest, że bę­dzie­my bu­dzić bez­piecz­ny styl przy­wią­za­nia w in­nych.

Mając więc na uwa­dze wszyst­kie te za­le­ty, przejdź­my do tego, jak wy­glą­da bez­piecz­ny styl przy­wią­za­nia. Ale naj­pierw po­wiedz­my sobie wyraź­nie, czym on nie jest.

Moja matka ma­wia­ła: 'Masz dach nad głową i trzy po­sił­ki dzien­nie, na co jesz­cze narze­kasz?’. I nie­któ­rym na­praw­dę się wy­da­je, że zaspo­ko­je­nie tych naj­bar­dziej pod­sta­wo­wych po­trzeb – schro­nie­nia, jedze­nia, ele­men­tar­nej opie­ki zdro­wot­nej i tak dalej – cał­ko­wi­cie wy­star­czy. Z jakie­goś punk­tu widze­nia z pew­no­ścią tak jest, ale do wy­kształ­ce­nia bez­piecz­nego stylu przy­wią­za­nia mu­si­my mieć znacz­nie wię­cej. I ja sama w dzie­ciń­stwie po­trze­bo­wa­łam znacz­nie wię­cej, jak każde dziec­ko. Bez­piecz­ny styl przy­wią­za­nia nie ozna­cza, że dziec­ko do­sta­je abso­lut­nie wszyst­ko, czego zapra­gnie, jest roz­pusz­czone, wszyst­ko idzie po jego myśli, nic go w życiu nie wy­trą­ca z rów­no­wagi, a jego ro­dzi­ce są świę­ci. Na szczę­ście nie ozna­cza też, że mu­si­my być ide­alni jako ro­dzi­ce, aby roz­wi­nąć go u wła­snych dzie­ci.

Ed Tro­nick jest pio­nie­rem w dzie­dzi­nie psy­cho­lo­gii roz­wo­jo­wej. We­dług prze­pro­wa­dzo­nych przez niego badań mu­si­my być do­stro­jeni do bli­skich przez zale­d­wie 30 pro­cent czasu. Kiedy spoj­rzy się na to z tej stro­ny, wy­da­je się osią­galne. Za­pew­ne nie ozna­cza to, że przez resz­tę czasu mo­że­my być okrop­nymi rodzi­cami, ale uwa­żam, że jasno nam to poka­zuje, iż mo­że­my po pro­stu dawać z sie­bie wszyst­ko i nadto się nie przej­mo­wać.

Bez­piecz­ny styl przy­wią­za­nia nie jest typem oso­bo­wo­ści, dla­tego nie chcę suge­ro­wać, że na­szym celem jest sta­nie się sta­tecz­ną, bez­względ­nie miłą osobą, która za­wsze trak­tuje się poważ­nie. Nie jest on też uro­jo­nym opty­mi­zmem, cał­ko­wi­cie ode­rwa­nym od co­dzien­nych pro­ble­mów. Skoro bez­piecz­ny styl przy­wią­za­nia nie ozna­cza, że po pro­stu ma się zaspo­ko­jone pod­sta­wowe po­trze­by, nie wy­ma­ga nie­ustan­nego per­fek­cjo­ni­zmu ani nie ce­chu­je osób prze­sad­nie rado­snych i ode­rwa­nych od rze­czy­wi­sto­ści, to czym jest? Krót­ko mó­wiąc, do­stro­je­niem. Od­zwier­cie­dla wy­star­cza­jąco pozy­tywne oto­cze­nie, które two­rzy pod­sta­wowe zaufa­nie i jest jego źró­dłem.

Oto wy­bra­ne cechy, które nieco le­piej ci to wyja­śnią:”

(Poniżej streszczam zestawienie autorki)

– opieka (gdy dziecko czuje się zaopiekowane, gdy czegoś potrzebuje/ czegoś mu brakuje)

– obecność i wsparcie (współczujący rodzice, którzy stają po stronie dziecka)

– autonomia i współzależność (harmonia między budowaniem własnej niezależności przy jednoczesnym utrzymaniu relacji i braku izolacji)

– rozluźnienie (możliwość rozluźnienia się przy kimś i wyłączenia czujności)

– zaufanie („poczucie, że świat jest przeważnie dobrym miejscem (…) Zaufa­nie tego ro­dza­ju zazwy­czaj bie­rze się z dora­sta­nia w pozy­tyw­nym oto­cze­niu, z bycia przez więk­szość czasu ota­cza­nym 'wy­star­cza­jąco dobrą opie­ką’ rodzi­ciel­ską, jak to ujął an­giel­ski pedia­tra i psy­cho­ana­li­tyk Do­nald Win­ni­cott, czyli z pod­trzy­mu­ją­cego śro­do­wi­ska, które sta­no­wiło źró­dło pod­sta­wo­wego zaufa­nia.”)

– rezyliencja (wyobrażenie na temat tego, jaki jest świat wpływa na to, jak go doświadczamy).

Cytat i parafraza pochodzą z książki „Twój styl przywiązania” Diane Poole Heller.

_____

Uzdrawianie własnego stylu przywiązania – sposobu wchodzenia w relacje – jest długim procesem i z mojego doświadczenia wynika, że w sferze narzędzi terapeutycznych najpełniej przebiega właśnie w relacji terapeutycznej. Poza terapią można się nowych więzi oczywiście uczyć w żywych relacjach w życiu, ale nie zawsze jest to możliwe (ze względu na nieświadome utknięcie w schemacie czy nieświadome powtarzanie doświadczenia traumatycznego). Niemniej nie jest to wykluczone.

Zdjęcia: Ha Nguyen, Everton Vila, Chewy (unsplash com)