„Ścieżka serca sprawia, że czujesz się silny i szczęśliwy, gdyż podąża ona za snami, twoim śniącym ciałem, twoim mitycznym zadaniem. (…)
Ścieżka serca jest ścieżką płynną, bez sztywnych tożsamości. To starożytna chińska Droga – Tao. To woda. Nie ma formy i nie ma planów, ale płynie wszędzie tam, gdzie otwiera się przejście. Wojownik na ścieżce serca jest jak flet, który pozwala, by wiatr grał na nim jego własną melodię”
Jestem bardzo poruszona dzisiejszą sesją, w której mogłam asystować Pięknej Kobiecie wielkiej mocy, która powoli odważa się stawać w swojej sile, niezgodzie na wykorzystywanie Jej niewinności i dobroci, w stawianiu granic światu.
To jest ten czas. W życiu wielu kobiet przychodzi wielkie wyzwanie wyrwania się z kajdan, które (nieświadomie) pozwoliły sobie nałożyć. Buntu na bycie grzeczna, ustępliwą, łagodną, uległą, starającą się zadowolić wszystkich wokół.
JUŻ DOŚĆ.
Zapraszam Cię, jeśli potrzebujesz asysty w budzeniu swojego świętego gniewu.
Zapraszam wszystkie Dusze złaknione utęsknionej siły stawania w swojej mocy.
Łączę się sercem z wszystkimi wyklętymi kobietami, uznanymi za szalone i izolowanymi od społeczeństwa. Teraz i w przeszłości mojej i Waszej. Z ranami życia w racjonalnym patriarchacie.
Poniżej kadr z filmu, który rozczarował wszystkich tym, że zakończył się szaleństwem i chęcią zemsty kobiety. W kontekście tej historii i historii kilku tysięcy lat ucisku kobiet… oczekiwanie, że niewolnik uwolniony z kajdan siadzie z uśmiechem do kolacji ze swoim panem w świętej uni damsko-męskiej być może i jest piękny i wymarzony, ale… bez etapu wściekłości i chęci zemsty jest ułudą i kolejnym wytrychem, żeby panu było dobrze.
Artysta nie powinien kraść pomysłów innym artystom
Artysta nie powinien chodzić na kompromisy ze sobą ani ulegać wymogom rynku sztuki
Artysta nie powinien zabijać innych ludzi
Artysta nie powinien się kreować na idola […]
Artysta nie powinien się zakochiwać w innym artyście
Stosunek artysty do ciszy:
Artysta musi rozumieć ciszę
Artysta, żeby zacząć tworzyć, musi zrobić miejsce dla ciszy
Cisza jest niczym wyspa pośród wzburzonego oceanu
Stosunek artysty do samotności:
Artysta musi znaleźć czas na długie okresy samotności
Samotność jest dla artysty bardzo ważna
Z dala od domu, z dala od pracowni, z dala od rodziny, z dala od przyjaciół
Artysta powinien spędzać dużo czasu przy wodospadach
Artysta powinien spędzać dużo czasu w pobliżu wybuchających wulkanów
Artysta powinien spędzać dużo czasu na kontemplacji rwącej rzeki
Artysta powinien spędzać dużo czasu na kontemplacji linii między oceanem a niebem
Artysta powinien spędzać dużo czasu na kontemplacji gwiazd na nocnym niebie”
„Manifest życia artysty” według Mariny Abramović (cytat z książki „Pokonać Mur” Mariny Abramović)
Porażka, odrzucenie, samotność i niskie poczucie własnej wartości to wielcy nauczyciele, którzy boleśnie wskazują na powrót do siebie i zagłębienie się w ciche wyszeptane pytanie do siebie
CZEGO JA CHCĘ, DOKĄD ZMIERZAM, CZEGO I KOGO POTRZEBUJĘ
Być może już czas przestać zadowalać się połowicznymi rozwiązaniami i szukać w ciemno zadowolenia. Być może czas sięgnąć do swojej istoty, żeby zacząć budować w swoim życiu to, co prawdziwie Twoje. Być może to czas zaciekawić się na nowo i eksplorować wszystko bez wybrzydzania. Słuchać delikatnych podszeptów nowego, które chcą Cię przywrócić do Duszy i Jej prawdziwych pragnień.
Bez kompromisów.
Jeśli od dawna wybierasz ludzi i sytuacje i sposoby życia, które Ci nie służą, a sam(a) nie jesteś w stanie ich porzucić, wreszcie one same Cię pożegnają.
Poczuj teraz, jak zostaje w Twoim życiu na dłużej tylko to, co zgodne z Twoją istotą.
Moje ulubione cytaty z książki „Szamańska Choroba” Jacka Hugo-Bader’a:
„Każdy szaman ma swoją własną drogę do szamaństwa, każdy na swój sposób przechodzi szamańską chorobę. To może być choroba ciała, choroba psychiczna albo duszy, a więc jakaś magiczna przemiana, do której doprowadza pogmatwane życie, sytuacja bez wyjścia, tragiczna. Straszna po prostu. Nawet alkoholizm może być szamańską chorobą, doświadczenie więzienne, wojna, śmierć bliskich, narkotyki… Nieważne, co to jest, ważne, żeby było intensywne. I żeby bolało. Każdy jakoś jest doświadczany, poddawany próbie, przymuszany przez duchy, los czy też przeznaczenie, aby wstąpił na tę drogę. Potem duchy otwierają mu trzecie oko, którym można spojrzeć albo w głowę innego człowieka, w jego myśli albo w inne światy. Te obok nas, równoległe, w których mieszkają nieziemskie istoty. Są szamani, którzy popatrzą na człowieka i od razu wszystko o nim wiedzą, znają jego przeszłość i przyszłość, ale nawet dla nich nie jest to żaden dar, tylko przekleństwo.”
„Szamańskiej rodzinie dawany jest tylko jeden dar, który może przechodzić na wnuka, córkę, syna, siostrę albo brata, ale nawet więzy krwi nie ratują następcy od choroby szamanskiej. Swoje musi przejść. Przecierpieć.”
„Potrzebowałem miesiąca, żeby to zrozumieć. Żeby nie chcieć za dużo, nie szarpać się, nie napinać, nie walczyć, nie wypruwać żył, nie gnać na złamanie karku, niczego nie robić na siłę i za wszelką cenę. Dotarło to do mnie dopiero tutaj, na Ałtaju. Potrzebny był miesiąc, żeby zwyczajny człowiek z Europy zrozumiał, co to znaczy, że droga sama prowadzi. W miejsca, które są dla ciebie otwarte. Gdzie masz być, a te, które są dla ciebie zamknięte, to choćbyś się oblał benzyną i podpalił, to i tak tam nie dotrzesz.”
„Ale nim dotarli do przełęczy, Daniił orientuje się, że idą na zatracenie, przychodzi bardzo gwałtowne załamanie pogody. Zrywa się lodowata burza śnieżna, do tego mróz, wichura, a na rozbicie namiotów nie ma miejsca, czasu ani siły. Daniił zbija dzieciaki w gromadki i owija w płachty namiotów, jak może, podtrzymuje je na duchu, żeby przetrwały jakoś do rana, ale przecież wie, że na tej wysokości pogoda nie poprawi się pewnie przez wiele dni, a już następnej nocy dzieci zaczną umierać z wychłodzenia jedno po drugim. – Sytuacja bez wyjścia – opowiada Daniił – ani do przodu ani do tyłu, kończy się jedzenie, nie ma czego pić. Zrywam się o czwartej nad ranem, brnę w zadymce na przełęcz i padam na kolana. Do tego dnia żyłem jak zwykły chłopak zapatrzony w ideały wielkiego października, kosmomolec, sekretarz organizacji partyjnej na moim roku, absolutny ateista… Po prostu czterdziestoletni człowiek radziecki, chociaż Ałtajec, a teraz padam na kolana i zaczynam się modlić. Pierwszy raz w życiu, do tego w moim języku, a nie po rusku, do moich duchów i duchów tego miejsca, tej przełęczy, gór, całego Ałtaju… I nagle czuję wielkie ciepło płynące z ziemi do moich kolan, bioder, piersi i wyżej, chociaż wszędzie śnieg i mróz, a ta straszna czarna kopuła burzowych chmur nad moją głową gwałtownie się rozstępuje. Po prostu jak na filmie, robi się widno, jakby ktoś chwycił kotarę i gwałtownym ruchem odsłonił okno albo scenę. Huragan odlatuje w stronę królewskiej góry Biełuchy, a chwilę później pojawia się słonce.Byli uratowani. W pół dnia przewaliło się na drugą stronę przełęczy i zeszli do doliny.Tak Daniił narodził się jako szaman. – I zrozumiałem, co to jest siła modlitwy. Modlitwy czystego serca! A czyste serce masz tylko wtedy, kiedy grozi ci śmierć. Bo modlitwa musi mieć moc, żeby cię duchy usłyszały – mówi Daniłł. – Przecież to kiedyś byli normalni ludzie, mogą nie słyszeć, bo harmider wokół nich okropny, wszyscy gadają, czegoś chcą, proszą, jęczą, zrzędzą.. Ale jak w słowach będzie moc, na pewno zwrócą na ciebie uwagę.”
„Andriej twierdzi, że nawet najpodlejsze ludzkie życie ma więcej smaku niż życie duchów. Bogów nawet. Bo będąc tylko ludźmi, możemy jednak popatrzeć, posłuchać, powąchać, posmakować, dotknąć… Kochamy się, śmiejemy, płaczemy, odczuwamy gorycz, utratę, szczęście… Czujemy! A w górnym i dolnym świecie nie ma tego wszystkiego. Tam jest bez emocji. Bogowie nie przeżywają, nie cierpią, a więc i nie kochają. Nie są szczęśliwi. Ale i nie nieszczęśliwi.- Co ty pleciesz?! – protestuję. – Opowiadasz o bogach jak o sztucznej inteligencji.- Jak wchodzę w anganalny trans, wpuszczam w siebie ducha. to patrzę na te wszystkie istoty, rozmawiam z nimi i widzę, że one nie rozumieją emocji – wyjaśnia szaman Andriej. – Nie wiedzą, dlaczego ten człowiek płacze, dlaczego się śmieje, jest szczęśliwy. Oni nie rozumieją, co my czujemy. Szaman im musi wszystko tłumaczyć. A potem tłumaczy człowiekowi ich przekaz.”
(„Szamańska choroba” – Jacek Hugo-Bader. Autor w tym reportażu zawarł zwierzenia i spotkania z szamanami Rosji – południowo-wschodnia Rosja, głównie przy granicy z Mongolią)